Dwa praktyczne i niezbyt drogie laptopy biznesowe rywalizują o użytkowników na całym świecie. Żaden z nich nie należy do produktów wyjątkowo prestiżowych, wystarczy jednak przyjrzeć się im bliżej by zrozumieć, że pod wieloma względami wcale nie ustępują dużo droższym modelom.
15 cali na start
Oba są 15-calowymi laptopami przeznaczonymi do pracy. Od początku widać bardzo wiele podobieństw między nimi, skoro jednak je porównujemy to spróbujmy się skupić na różnicach. ThinkPad jest nieco większy. Waży nieco ponad 2,3 kg, a więc o ok. 200 g więcej niż ProBook, jest też o ponad milimetr wyższy. Waga nawet w jego wypadku nie jest wysoka, gdy wziąć pod uwagę, że oba laptopy mają napędy optyczne, bogate wyposażenia w złącza i nieco miejsca na rozbudowę. Na przykład tylko jedno gniazdo RAM jest zajęte standardową kością 4 GB. Można zamienić ją na 8 GB, a drugie 8 umieścić w wolnym slocie.
Pod względem konfiguracji oba modele trzymają dokładnie ten sam poziom. Oprócz RAM, zdecydować można o procesorze (od Celerona lub i3 do i7), matrycy (HD Ready lub Full HD), karcie graficznej (zintegrowana lub AMD Radeon), dysku (zarówno HDD, jak i SSD). Co warto zauważyć, oba modele mają na tyle silny układ chłodzenia by poradzić sobie z maksymalną dostępną dla nich konfiguracją. To bardzo duża zaleta dla osób poszukujących wydajnego narzędzia do pracy. Kolejne podobieństwo. Gdzie te różnice?
Diabeł tkwi w szczegółach
Chociaż Lenovo ThinkPad ma stosunkowo dużą baterię (pojemność 47 Wh), to będzie na niej pracował około godzinę krócej (6-7h) niż ProBook (7-8h) z baterią 40 Wh. Bardzo dobry czas pracy na baterii przy niższej wadze przemawia zdecydowanie na korzyść HP ProBooka 450 G2. Jednocześnie jest to model nieco droższy, choć ostateczna cena bardzo zależy od konfiguracji. Być może odpowiednim przeciwnikiem dla laptopa HP byłby następca ThinkPada L540, Lenovo jednak nie śpieszy się z poprawianiem tego modelu.